Zapanowała moda na jedzenie jabłek. I bardzo dobrze: nareszcie jakiś pożytek z polityki. Przynajmniej dla zdrowia.

Jabłka, ze względu na zawartość witamin, minerałów, przeciwutleniaczy i błonnika to kwintesencja tego, czego potrzebujemy dla profilaktyki zdrowotnej (oprócz, oczywiście aktywności fizycznej).

Błonnik poprawia trawienie, sprzyja odchudzaniu i obniża poziom cholesterolu. Przeciwutleniacze zapobiegają wielu chorobom, w tym nowotworom. Mówi się także, że jabłka chronią przed Alzheimerem. Czy mogą być lepsze powody, żeby je jeść?

Jabłek nie trzeba Polakom przedstawiać. 94 proc. z nas jadło te owoce w ciągu ostatniego roku – tak wynika z badań ARC Rynek i Opinia, przeprowadzonych w pierwszych dniach sierpnia. Najczęściej surowe lub w postaci soku. 32 proc. ankietowanych próbowało w ciągu ostatniego roku cydru.

Jabłka cenimy za polskość, dostępność i zawartość witamin.

W Polsce 260 tys. ton krajowych jabłek wykorzystuje się do produkcji soków, nektarów i napojów. Sok jabłkowy wybieramy najchętniej po pomarańczowym (może czas zmienić tę kolejność?). Na jeden litr soku potrzeba sześciu jabłek. Przypominam, że według obecnych regulacji prawnych karton, na którym widnieje słowo „sok”, zawiera produkt w 100 proc. owocowy lub warzywny, do którego niczego nie dodano. Te, do których czegoś domieszano, to nektary i napoje. Nie oznacza to, że są one bez wartości – wszystko zależy od składu.

Więc pijmy sok i cydr, jedzmy jabłka, szarlotki i placki z jabłkami! Na zdrowie!
Może ktoś zamieści w komentarzu jakiś ciekawy przepis, żeby było modnie i smacznie?

PS Czy wiecie, jak rozpoznać polskie jabłka? Podobno po tym, że są dwukolorowe. Z rumieńcem. A te z ciepłych krajów jednokolorowe oraz droższe.