Choroby Nowotwory Archiwum wpisów

Rozmowa z lekarzem20 lutego 2016 - Choroby Nowotwory -

Przychodzi baba do lekarza… Wiecie, o czym tak naprawdę są te dowcipy? O braku komunikacji między lekarzem a pacjentem.

Bo na przykład: lekarz pyta: – Co pani jest? A baba na to: – Krawcowa. Czyli nie rozumieją się. On pyta o dolegliwości, ona odpowiada, kim jest z zawodu.

W stosunku do tego, co pamiętam sprzed lat, lekarze są dziś znacznie bardziej uprzejmi, uśmiechnięci. Ale jakoś tak sztucznie.

Przykład baby i lekarza został przywołany niedawno przez profesora Jerzego Bralczyka podczas debaty ekspertów na temat leczenia raka. Profesor mówił, jakie trudne jest porozumiewanie się w chorobie i jak wiele jednocześnie od niego zależy.

To prawda. Słowem można zrobić wszystko. No, może nie wyleczyć, ale pomóc w wyleczeniu na pewno. Tymczasem z mówieniem o raku jest kiepsko. Tabu: zamiast „nowotwór”, mówimy „ten problem”. Synonimów i eufemizmów jest zresztą mnóstwo. Słyszałam nawet określenie „ten przyjaciel”.

Myślenie o raku narusza nasz dobrostan, twierdzi profesor Bralczyk. Co oczywiście ogromnie nam szkodzi, bo żeby nie naruszyć dobrostanu, nie robimy badań kontrolnych, zaproszenie na cytologię chowamy głęboko w szufladzie. I dopiero może nam się dobrostan naruszyć, jak sprawa (właśnie – SPRAWA!) wyjdzie na jaw za późno.

Podobnie trudno jest mówić o rokowaniach. Chory i jego bliscy używają formuły: „sytuacja jest pod kontrolą” albo „jest tak, jak miało być” – co kompletnie nic nie znaczy.

Jak bliscy mają rozmawiać z chorym? Myślę, że sukces takiej komunikacji jest tym większy, im lepiej znają chorego, im lepsze są stosunki w rodzinie. Wtedy będą wiedzieli, czy pacjent woli uporządkować swoje sprawy czy też oczekuje formułki „jeszcze długo będziesz z nami”. Pisałam o tym we wpisie „Rak i rodzina” kilka miesięcy temu.www.wszyscyzdrowi.pl/2015/07/10/rak-i-rodzina/

A co lekarzami? Oczekujemy od nich cudu. Wyleczenia. Życia. A przynajmniej objaśnień. Empatii. Często tego nie ma. Znam dobrze sytuację, w której diagnoza brzmiała tak: – Ma pan nowotwór. Idę teraz na urlop, a pan przez ten czas zrobi badania. Za miesiąc pan przyjdzie i powiem, co dalej. Do widzenia.

Z organizacyjnego punktu widzenia wszystko ok. Rzeczywiście, badania potrwały miesiąc, po miesiącu ruszyło leczenie. Tylko że w międzyczasie pacjent udał się na prywatną wizytę, podczas której inny doktor – za pieniądze – tłumaczył mu przez godzinę, jakie są możliwości i co będzie się działo dalej. Wiem: brak czasu. Za krótkie wizyty. I gdyby lekarz na wszystkie przypadki reagował empatią, załamałby się nerwowo i nikogo by już nie wyleczył.

A jednak żal. W stosunku do tego, co pamiętam sprzed lat, lekarze są dziś znacznie bardziej uprzejmi, uśmiechnięci. Ale jakoś tak sztucznie. Bo kiedy zamkną się za mną drzwi gabinetu, ja będę rozpamiętywać, co doktor powiedziała, dyskutować o tym z rodziną, wertować notatki i wpatrywać się w wyniki badań – nawet jeśli są dobre. A lekarz do następnej wizyty nie poświęci mi ani jednej myśli.

Podczas przywołanej na wstępie debaty Polskiej Unii Onkologicznej mówiono również, że na zajęcia z komunikacji na akademiach medycznych przychodzi zaledwie po kilku studentów.

Halina Sterczyńska
Inne wpisy autora

Komentarze: 0

O blogu:

Wierzymy, że każdy trzyma swoje zdrowie w swoich rękach. Blog powstał po to, żeby dać wyraz naszym osobistym poglądom na ten temat, ale też przekazać rzetelną wiedzę, podsunąć wskazówki dla tych, którzy na naszą stronę trafią.

Czytaj dalej

Czytaj także:

Już wiesz, co zjesz

Coraz więcej konsumentów chce wiedzieć, co je. Jednak droga do uzyskania tej wiedzy nie jest łatwa.

Czytaj dalej

Rodzice jak dzieci

Chcecie wiedzieć, jak ciężko opiekować się schorowanymi rodzicami, po zabiegach, na wielu lekach? Nie? Bo to zaburza wasz idealny świat. Niedługo w nim będziecie.

Czytaj dalej

Poprzednie wpisy:

5 lutego 2014
Żyjemy w kapturach

U pewnego chłopca zdiagnozowano schizofrenię. Po pobycie w szpitalu chętnie wrócił do szkoły. Nikt się jednak z tego nie cieszył.

Czytaj dalej

28 stycznia 2018
Wzrok od małego

Dziecko nie chce czytać, ale w piłkę też nie gra? Może czas na wizytę u okulisty.

Czytaj dalej